wtorek, 27 lutego 2018

Historia Żydów w Puszczykowie


Maciej Krzyżański*

Na przełomie XIX i XX wieku Puszczykowo stało się niezwykle popularnym letniskiem do którego przybywali mieszkańcy pobliskiego Poznania. Miejscowość ta słynęła ze spokoju i tolerancji wobec obcych dzięki czemu wszystkie narodowości zamieszkujące Wielkopolskę znajdowały tu dla siebie miejsce do odpoczynku. Przedstawiciele poszczególnych narodowości, czyli Niemcy, Polacy i Żydzi budowali wille, restauracje, pensjonaty, wskutek czego Puszczykowo rozrastało się.

Do puszczykowskiego letniska przybywali ludzie, którzy reprezentowali trzy główne narodowości zamieszkujące Wielkopolskę, i jak czytamy w „Dzienniku Poznańskim”: „Zielone Świątki dawno nie były tak piękne jak w tym roku. Mianowicie pierwsze święto odznaczało się prześliczną pogodą a upał zbytnio nie dokuczał. Ponieważ w dniu tym wszystkie miejsca sprzedaży – z małymi wyjątkami – są zamknięte, już od wczesnych godzin porannych i przez cały dzień pociągi nadzwyczajne były tak przepełnione, że wyjazd do miejsc wycieczkowych połączony był z wielkimi trudnościami. Współzawodniczyli z sobą pod tym względem Polacy, Niemcy i żydzi <SIC!>”.

Pierwszą ulicą jaka powstała w letniskowym Puszczykowie była aleja Cienista. Przy tej ulicy w pierwszych latach XX wieku wybudował willę poznański kupiec żydowski Cohn. Ów kupiec mieszkał w niej, a następnie sprzedał ją po 1918 roku. Willa została zakupiona przez Czesława Bugzela, bankowca i zastępcę przewodniczącego Rady Miejskiej w Poznaniu.

Wartym uwagi budynkiem żydowskim była willa przy ulicy Klonowej, jak podaje „Spacerownik Wielkopolski”: „przy ul. Klonowej 5 odnajdziemy oryginalny dom z wieżyczką wzniesiony ok. 1906r. dla Martina Goldsteina z Poznania”. Mieszkańcy Puszczykowa zachowali w pamięci fakt, że właściciel wybudował przy rezydencji bożnicę na potrzeby kultu religijnego, która została najprawdopodobniej zlikwidowana przez Niemców w czasie II wojny światowej.

W 1920 roku ukazał się artykuł w „Kurierze Poznańskim” pod tytułem „Najazd Żydów na Puszczykowo”, który podpisany był przez niejakiego Aryjczyka. Korzystając z pięknej pogody wybrał się on do letniska w Puszczykowie, żeby „odetchnąć świeżym powietrzem i w ciszy leśnej pozwolić wypocząć rozigranym nerwom”. Jednakże stało się inaczej, gdyż już na dworcu ujrzał wiele osób o „wschodniej urodzie”. Stwierdził, że „Puszczykowo i osady pobliskie są zapchane Żydami z Kongresówki, którzy tam już w lutym podnajmowali mieszkania”. Aryjczyk nazwał jidysz „gardłowym charchotem”, który było słychać w restauracjach na terenie Puszczykowa. Według niego miało to prowadzić do tego, że „mieszkańcy Poznania, którzy przecież głównie przyczynili się do rozwoju Puszczykowa, pozbawieni zostali ulubionego letniska na rzecz niekulturalnych przybłędów ze wschodu. Jeśli w sposób bardzo stanowczy nie zareagujemy na tę kolonizację żydowską to Puszczykowo czeka los Janowa pod Lwowem lub Otwocka pod Warszawą, gdzie w roku zeszłym wśród tłumu kilkuset osób na próżno szukałem choć jednego Aryjczyka”. Autor artykułu wzywał właścicieli domów w Puszczykowie do zaprzestania wynajmowania mieszkań Żydom w imię „solidarności narodowej”. Władze powiatowe wzywał do wprowadzenia wysokiego podatku dla letników, który przybyli do Puszczykowa z innych dzielnic Polski. Magistrat miasta Poznania miał interweniować w sprawie letników żydowskiego pochodzenia, gdyż „wykupują wszystko mleko, masło, jaja, drób i jarzyny”. Potrafili zapłacić każdą cenę za usługi. Dalej w tonie pogardy pisał: „służy im apetyt: sam obserwowałem pewną wąsatą matronę, która po skonsumowaniu […] większego pudełka sardynek, zamówiła podwójną porcję jajecznicy!”. Aryjczyk zwracał uwagę Towarzystwu Upiększania Puszczykowa, że Żydzi nie wpływają pozytywnie na wizerunek letniska.

Puszczykowo przez okres dwudziestolecia międzywojennego pozostawało bardzo popularnym miejscem wypoczynku wśród Żydów. W roku 1937 w „Orędowniku” ukazał się artykuł „Żydzi rozgościli się w Puszczykówku”. Autor artykułu pisał, że letniska w Puszczykowie i Puszczykówku w lipcu i sierpniu „przybierają oblicze łona Abrahama”. Dodawał, że od 1935 roku „Puszczykówko stało się […] oczkiem w głowie... cadyka z Góry Kalwarii. Widocznie ten doradca mniejszości wydał tajemniczy nakaz, że należy do Puszczykówka jeździć”.

W 1938 roku ukazał się artykuł zatytułowany: „Puszczykowo i Puszczykówko winny się zarumienić aż po czubki swoich pięknych drzew”, w którym pisano: „W Puszczykowie mieszka kilkanaście rodzin żydowskich w polskich domach. W Puszczykówku jest jeszcze gorzej: Żydków, Żydówek, żydowskich bachorów są tam setki. W letniskach tych działają już coś 3 ‘koszerne’ żydowskie jadłodajnie. Żydzi zajeżdżają już coraz tłumniej z Krakowa, z Łodzi, podobnie nawet z Warszawy. Mieszkają cały sezon letni, a niektórzy i w zimę. Dla wypoczynku? Nie, dla geszeftu! Zakonspirowani w tych letniskach rozciągają dyskretnie swe macki na Poznań i okolice, propagując swe wyroby i tandetę. Chodzą, gestykulują, szwargocą żargonem i po niemiecku, czują się jak u siebie w domu, zaśmiecają las, - jest im dobrze, uj, jak dobrze!”. Następnie autor tegoż artykułu nawołuje do usunięcia żydowskiego „plugastwa” z Puszczykowa. W artykule opisywane są również zabawy dzieci w puszczykowskim lesie. Autor przechadzając się po Puszczykowie dostrzegł zgromadzenie, a po podejściu bliżej okazało się, że to wspólna zabawa dzieci polskich i żydowskich. Były tam również szczęśliwe rodziny wraz z małymi dziećmi.

Z powyższych informacji wynika, że w Puszczykowie i Puszczykówku obie społeczności, polska i żydowska, integrowały się w czasie zabaw w lesie i na plaży. Nie było między nimi uprzedzeń. Jednak dla radykalnych obserwatorów i ksenofobicznych gazet były to sceny nie do zniesienia. Paradoksalnie, dzięki ich obserwacjom, do dzisiejszych czasów przetrwał opis życia letniska. Z artykułów w „Orędowniku” wynika również, że Żydzi z całej Polski czuli się swobodnie i bezpiecznie w Puszczykowie i Puszczykówku. Nie musieli bać się nawet o dzieci. Ze zdjęć dołączonych do artykułów i przedstawiających Żydów wynika, że byli to ludzie szczęśliwi. W książce pod tytułem: „Fira. Poznańscy Żydzi. Opowieść o Życiu” możemy znaleźć zdjęcia sprzed restauracji „Leśnej”, które przedstawiają wycieczkę rodziny do Puszczykowa. Ludzie z fotografii byli uśmiechnięci, mimo że data przy zdjęciach to 30 IV 1939 roku. Można przyjąć, że letnicy narodowości żydowskiej przyjeżdżali do Puszczykowa aż do samego wybuchu II wojny światowej.

W czasie wojny społeczność żydowska została wyniszczona, a w Puszczykowie nie pozostał po niej ślad. Do dzisiaj ostała się jedynie lokalna nazwa topograficzna określająca wzniesienie nad budynkami szkolnymi w Puszczykowie, a która brzmi „Góra Mojżesza”. Mam nadzieję, że artykuł ten przyczyni się do odzyskania pamięci o Żydach, którzy niegdyś odwiedzali i zamieszkiwali Puszczykowo. Zachęcam do kontaktu ze mną pod numerem telefonu 508467405.

Maciej Krzyżański

członek Koła Historycznego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz